Mój testament
W momencie, kiedy zbliżam się do zakończenia mojego złotego jubileuszu kapłaństwa -
30 czerwca 2008, przeszło 16 lat służby biskupa sosnowieckiego, 75 lat życia, 51 lat życia salezjań-
skiego, raz jeszcze wyznaję moją głęboka wiarę w Boga w Trójcy Świętej Jedynego, głęboką i synowską
wierność Matce Bożej Wspomożycielce Wiernych, nierozerwalną wierność Kościołowi Chrystusowemu
oraz pełne przywiązanie do Zgromadzenia Salezjańskiego.
Bogu Bogatemu w Miłosierdzie dziękuję za: dar życia, powołanie do służby w Kościele,
we Wspólnocie św. Jana Bosko; za nieoceniony dar kapłaństwa i biskupstwa.
Dobremu Bogu dziękuję za dar Rodziców i Rodziny naturalnej, za dar Rodziny Salezjańskiej,
za dar Rodziny Diecezjalnej.
Boga, którego miłosierdzie jest nieogarnione, proszę z pełną świadomością moich grzechów
o ich przebaczenie i danie mi miejsca w Jego Domu.
Wszystkich, którym wyrządziłem świadomie lub nieświadomie jakąś krzywdę,
przykrość, w pełnej pokorze proszę o wybaczenie.
Wyrażam wdzięczność wszystkim, z którymi przyszło mi współpracować,
za ich dobroć, zrozumienie i dobrą wolę w pracy salezjańskiej i diecezjalnej.
Mam pełną świadomość mojej słabości, błędów w podejmowaniu decyzji, jak również,
mojej apodyktycznej natury. Mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone.
Z pełnym optymizmem patrzę w przyszłość. Całkowicie zdaję się na wolę Dobrego Boga!
Zawsze patrzę na Niego jako na Najlepszego Ojca, który wybaczy wszystkie moje przewinienia.
Całkowicie powierzam się tak bardzo drogiej mi Matce Bożej Wspomożycielce Wiernych,
Pani Jasnej Góry, Przyłękowa, którą moi przyjaciele zwykli nazywać "Śmigielską".
Nie proszę o zdrowie ani o lata życia.
Pragnę tylko jednego: być gotowym na wejście do Domu Ojca!
Zapewniam o mojej stałej modlitwie teraz i w wieczności w intencji tak drogiej mi młodzieży, dzieci;
ludzi chorych, biednych, samotnych, bezdomnych, więźniów -
dla wszystkich bowiem byłem i jestem biskupem, pasterzem!
Ogarniam moimi mi . modlitwami władze wszystkich szczebli i godności.
Z uczuciami braterskiej miłości zwracam się do Kościołów Siostrzanych,
z którymi tyle razy modliłem się o jedność Kościoła Chrystusowego.
Seminarium Duchowne - przełożeni, klerycy stanowili "źrenicę" moich oczu!
Bogu dziękuję, że przez 16 lat mogłem przekazywać skarby Biblii i budzić miłość do Słowa Bożego!
Zapewniam, że w wieczności będę Wam towarzyszył moimi licznymi modlitwami.
Dobry Boże! Tobie powierzam moja przyszłość i wierzę gorąco, że Ty mnie przyjmiesz
do swojego Domu. Nie lękam się niczego i. nikogo, bo jestem przekonany,
że Ty, Dobry Ojcze, jesteś ze mną.
Wspomnienie o Biskupie Adamie Śmigielskim
- Wiem jaki był stosunek biskupa Adama Śmigielskiego do chorych, ludzi cierpiących i biednych. Wielokrotnie odwiedzał on szpital, w którym pracuję oraz inne placówki zdrowia. Stąd wiem jaką ulgę potrafił przynosić tym osobom - podkreśla Daniel Miklasiński, przewodniczący sosnowieckiej Rady Miejskiej.
Ksiądz Czesław Tomczyk przez piętnaście lat był kanclerzem i wikariuszem generalnym księdza biskupa.
- Byłem bardzo blisko związany z Biskupem Adamem. W czasie mojej posługi towarzyszyłem biskupowi w wielu spotkaniach i wizytach. Muszę powiedzieć, że nigdy nie tworzył on dystansu zarówno między sobą i współpracownikami, jak i w stosunku do wiernych - podkreśla ksiądz Tomczyk.
- W pamięć zapadły mi dwa spotkania Biskupa z wiernymi. Pierwsze było bardzo kameralne, to był opłatek z podopiecznymi ośrodka dla osób dotkniętych chorobą psychiczną. Widziałem jak łamie się opłatkiem i rozmawia z 20-letnią dziewczyną. Nagle w jej oczach zobaczyłem łzy - opowiada ksiądz kanonik Andrzej Stasiak z dąbrowskiego Sanktuarium Najświętszej Maryi Panny Anielskiej. - Drugie wydarzenie miało miejsce podczas pielgrzymki mężczyzn. Kiedy Biskup wchodził do świątyni, a wokół rozchodził się śpiew mężczyzn, powiedział wtedy, że czuje się szczęśliwy będąc tak blisko żywego Kościoła. Według mnie, to był prawdziwy ojciec diecezji.
- Zawsze odwiedzał bezdomnych w naszych ośrodkach w Dąbrowie, Będzinie czy Sosnowcu. Rozmawiał z tymi ludźmi, pytał ich o przyczyny bezdomności, a na koniec ich błogosławił - dodaje ksiądz Stefan Wyporski, dyrektor Caritas diecezji sosnowieckiej.
Zapytani mieszkańcy zgodnie, wychwalali zasługi Biskupa dla Sosnowca, dzieci i młodzieży, mówili: "dobry człowiek", "prawy ksiądz, a takich mało".
- Bo to Salezjanin. A Salezjanie to dobrzy zakonnicy, zawsze pomogą, opiekują się chorymi i niechcianymi. Zajmują się dziećmi. I on też taki był. Zawsze przyjął, doradził, starał się pomóc, ale co on mógł sam, jeden. Bóg mu wynagrodzi - wspominał mieszkaniec Sosnowca tuż po pogrzebie Ordynariusz Sosnowieckiego.
- Poznałam go podczas bierzmowania, przyjechał do mojej parafii i pamiętam jak z radością w oczach i uśmiechem na twarzy opowiadał o miłości do wszystkich dzieci, o tym, że my choć jeszcze młodzi, jesteśmy szansą narodu, o tym, że sami możemy pomóc. Te słowa zapamiętałam na zawsze - mówiła, nie kryjąc wzruszenia, uczennica sosnowieckiej szkoły średniej.
- Gdybym miała jednym zdaniem opisać naszego Księdza Biskupa Adama Śmigielskiego, nazwałabym Go Biskupem Zawsze Obecnym. To nie był Ordynariusz - urzędnik, siedzący w zaciszu swego domu czy kurii. To był Biskup - pasterz, ciągle przemierzający swoją diecezję i żyjący blisko swoich diecezjan, zawsze zorientowany w ich problemach, bolączkach i radościach - wspomina Biskupa Sosnowieckiego dyrektor KANY, dr Magdalena Kielska.
Był niewątpliwie niezwykle skromnym i życzliwym człowiekiem, wielki w swej prostocie, którą obserwować mogliśmy na co dzień w całej Jego posłudze duszpasterskiej. Niepozorny, niezwracający na siebie uwagi, a będący sercem tak wielu działań w diecezji. Był właściwie założycielem KANY, niezwykłym jej Przyjacielem i Orędownikiem w różnych trudnych sytuacjach. Wspierał KANĘ na wszystkich etapach jej powstawania i działania. Nieustannie i wszędzie mówił o potrzebie pracy z młodzieżą i dla młodzieży, bowiem młodzież ukochał najmocniej. Nas - pracowników KANY darzył zaufaniem i dającą się odczuć sympatią. Bez przesady mogę powiedzieć, że był dla nas jak Ojciec i Przyjaciel. Był przy wszystkich ważnych wydarzeniach Centrum, zawsze zainteresowany czym się zajmujemy, co nas martwi, a co cieszy. Zawsze uśmiechnięty, pogodny i życzliwy, mimo ciężaru wieku i różnych dolegliwości. Osobiście jestem Mu ogromnie wdzięczna za wieloletnie zaufanie, wsparcie i zrozumienie, za które jeszcze raz pragnę Mu z całego serca podziękować. To zaufanie i powierzenie mi zadania budowania KANY, stanowi dla mnie wielkie zobowiązanie i zachętę do dalszej pracy w przyszłości, którą to jednak przyszłość, po stracie takiego Biskupa, na razie trudno sobie wyobrazić - dodaje dyrektor KANY.